poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Aokise 2

  

Rozdział 2





 Weszliśmy razem do mojego apartamentu. Mieszkałem sam, więc nie było problemu z tym co mieliśmy zamiar zrobić. Rzuciłem swoją torbę w kąt i przywarłem do Aominecchiego. Po co się dalej powstrzymywać? W końcu po tu jesteśmy. Złapał mnie w pasie 
i spojrzał w oczy. Jego twarz niczego nie wyrażała.
- Napewno tego chcesz? - spytał się.

- Chcę ciebie... - pocałowałem go czule. Trochę go tym zaskoczyłem, ale nie opierał się. Rozpiął mi sweter i powoli go zdejmował. Natomiast ja nie przerywałem go całować, trzymając się jego koszuli.
- Kise... Czekaj... - powstrzymał mnie nagle.
- Coś się stało? - spytałem zdezorientowany.
- Nie, ale za bardzo się w to wciągam.
- Aominecchi... - spojrzałem na niego, a on uśmiechnął się.
- Widzieć ciebie w tym stanie to jest dopiero... - zaśmiał się. 
- Ech...? Aominecchi, mógłbyś sobie nie żartować ze mnie, proszę?!
- Jesteś taki upierdliwy, Kise... - pocałował mnie. Cały rozpływałem się od dotyku jego ust, które pobudzały moje zmysły. Aominecchi dotknął mojej szyi opuszkami placów, które lekko mnie łaskotały. Rozwiązał mi krawat, a potem pojedynczo guzik po guziku rozpiął koszulę. Nie wiem, czy on się ze mną drażnił, ale wprawiło mnie to w jeszcze większe podniecenie. Kiedy już skończył, ściągnął ze mnie górne ubranie. Byłem teraz w połowie nagi. Trochę mnie to krępowało, mimo że widział mnie w ten sposób wiele razy. Zacząłem zdejmować mu krawat i rozpiąłem jego koszulę jednym pociągnięciem. Położyłem dłoń na jego piersi która unosiła się równo. Całowaliśmy się coraz namiętniej jednocześnie zmierzając ku mojemu pokojowi. Wdarliśmy się do środka z łomotem ani na chwilę nie przerywając tej słodkiej rozkoszy. Trzymając ręce w jego włosach z nich tajfun. Byłem cały napalony, ale Aominecchi ponownie przerwał... Spojrzałem na niego pełnym pożądania wzrokiem. Oboje ciężko dyszeliśmy.
- Ach... Aominecchi...
- Sorki, Kise... Ale ja też jestem w tym nowicjuszem...
- Jak to? - zdzwiłem się. Robił to z taką pewnością siebie i tak umiejętnie, jak to możliwe że potrafi więc tak cudownie całować? To ja powinienem być w tym lepszy, w końcu nie raz to robiłem z jakąś dziewczyną... 
- Nigdy nie całowałem się wcześniej z facetem, a co dopiero robienie czegoś więcej poza tym... - wyznał lekko zmieszany.
- Ja też, jednak chcę zrobić to z tobą i tylko z tobą, Aominecchi... - pocałowałem go lekko w kącik ust. 
- Kise...
- Proszę, nie przerywajmy teraz... - spojrzałem na niego ze smutkiem. Naprawdę tyle się zbierałem
w sobie, by to zrobić, a teraz miałoby z tego nic nie wyjść... 
- Skoro tak ładnie prosisz - uśmiechnął się i pocałował mnie. 
- Czy ty zawsze robisz to z otwartymi oczami?! - spytałem cały czerwony.
- Lubię patrzeć na twoją twarz gdy się czerwienisz - wyszczerzył się jeszcze bardziej. Czułem, że zaraz wybuchnę, stałem się jeszcze bardziej czerwony. To było zbyt zawstydzające... 
- Ooo, właśnie ten wyraz twarzy mi się podoba najbardziej... - zamruczał.
- Proszę, nie żartuj sobie ze mnie... - odwróciłem głowę od niego.
- Nie mam zamiaru - polizał mnie koło ucha, przytrzymując mi twarz.
- Aominecchi...
- No więc? Jak to zrobimy?
- Eeee?
- Kto będzie na górze, a kto na dole? - spytał się. Niebardzo wiedziałem o co mu chodzi, ale nie musiałem zbyt długo nad tym rozmyślać, by w końcu się zorientować.
- No to może ja będę tym na górze? - zaproponowałem z nadzieją, że Aominecchi wpadnie... Ale nic z tego.
- Właściwie to ja zacząłem cię rozbierać...
- A co to ma do rzeczy?! 
- Wiele... Hmm to może zróbmy tak... Odtąd ten, kto pierwszy pozbędzie się ubrania drugiego ten będzie na górze?
- Ale to oznacza, że to ja będę teraz na dole... - spojrzałem w dół. Jednak nie byłem rozczarowany, czy niezadowolony.... Z tego co powiedział Aominecchi wynikało, że nasza dzisiejsza przygoda nie będzie naszą ostatnią... Czułem jak szczęście wypełnia mnie wewnątrz, a serce bije coraz mocniej.
- W takim razie niech będzie... - powiedziałem i uśmiechnąłem się prowokacyjnie. Aominecchi podniósł brew, ale więcej nie dostrzegłem, bo zaczął mnie całować. Pozwoliłem mu przejąć całkowitą kontrolę nad sytuacją. Zdjął mi spodnie, a ja jemu, koszuli też się z niego pozbyłem. Teraz zostaliśmy jedynie w bieliźnie, którą również zdjęliśmy. Aominecchi pchnął mnie na łóżko. Zaczął przyglądać mi się, a ja czułem jak coraz bardziej się wstydzę. Jego uśmieszek tylko pogarszał sprawę.
- Kise chyba nie chcesz sprawić, bym odrazu doszedł?
- Co?! Ach... - odebrało mi mowę. Ta sytuacja była naprawdę krępująca, a on mówił takie teksty. Aominecchi wszedł na mnie i pocałował mnie. Czułem ciepło emitowane z jego ciała, które rozpalało zarazem moje. Jego ręce były silne i wspaniale zbudowane, jak na koszykarza przystało. Nasze ciała stykały się razem, przez co czułem, jak coraz bardziej się podniecam. To wszystko było jak sen, wręcz nieprawdopodobne. Ale czułem dotyk jego warg na mojej szyi oraz dłoni, które badały moje ciało. Aominecchi pachniał niesamowicie, wprawiając mnie w stan ekstazy. Obejmowałem go ramionami przytulając do siebie, był taki gorący. 
- Ach... - jęknąłem nagle. Aominecchi ścisnął za moje sutki, spojrzałem na niego.
- Heh, widzę, że sprawia ci to przyjemność... Ciekawe, co będzie jak zrobię to jeszcze raz? - spojrzał na mnie i ścisnął mnie ponownie. Znowu jęknąłem i wygiołem ciało, a on tylko patrzył na mnie, sadystycznie się uśmiechając. Ścisnąłem go mocniej i zacisnąłem oczy. Objąłem go mocno nogami 
w pasie. Jednak on kontynuował. Było mi dobrze i jednocześnie czułem dyskomfort.
W końcu postanowił przejść dalej. 
- Aominecchi... - wyszeptałem jego imię.
- Co jest, Kise?
Zbliżył swoją twarz, patrząc mi w oczy. Dotknąłem jego policzka i przymknąłem oczy, by go pocałować. Trochę się zdziwił, ale po chwili przejął inicjatywę. Wsunął mi język do środka. Czułem jak jeździ nim po moich zębach oraz penetruje wnętrze. Robił co chciał, a ja mu na to wszystko pozwalałem. Gdy oderwał się ode mnie, zaczął całować mnie po szyi. Moje serce biło tak szybko jakby chciało wyskoczyć. Aominecchi jeździł językiem po moich obojczykach, schodząc niżej, aż owinął nim wokół moich nabrzmiałych sutków. Lekko polizał je, w tym samym momencie przez moje ciało przeszło tysiące malutkich iskierek. Gdy zaczął je ssać wydałem z siebie mimowolnie jęki z rozkoszy. Czułem jak każdy mięśń w moim ciele się napina.
- Nie ruszaj się, bo cię zwiążę - powiedział i wrócił do robienia mi małych przyjemności. Nie spieszył sie z tym. Raz tylko nie wytrzyamłem i poruszyłem się. Moja męskość otarła się wtedy o jego, doznając następnie erekcji. Aominecchi również zrobił się twardy. Czułem, że długo tak nie wytrzymam.
- Ach... Chcę ciebie... - powiedziałem.
- Ech... Jesteś cholernie niecierpliwy. Aż tak bardzo mnie pragniesz? - uśmiechnął się wrednie. Ale nic mu nie odpowiedziałem tylko zacisnąłem powieki i złapałem za pościel. Oddychałem coraz ciężej. Czułem na sobie spojrzenie Aomiecchiego, który uważnie mi się przyglądał i rejestrował każdą moją reakcję. Nie miałem pojęcia, ile odkrył już moich słabych punktów, ale mniejsza z tym. 
Dlaczego miałbym rozmyślać właśnie o tym, kiedy zmysłowo dotykał mnie w każdym miejscu mego ciała. Rozchylił mi nogi i polizał mnie po wewnętrznej stronie uda. 
- Czekaj... Ach... 
- Przecież mówiłeś, że tego pragniesz? - uśmiechnął się znowu. Patrzyłem na niego cały czerwony.
- To takie zawstydzające...
- Teraz się tym przejmujesz? 
Nie zdążyłem mu jednak nic odpowiedzieć, ponieważ poczułem jak złapał mnie za mój członek,
a z moich ust wydobył się tylko jęk. Ścisnął za niego i zaczął pocierać. Było mi tak dobrze.
- Ach... Mocniej... - wydyszałem. Aominecchi ścisnął mnie jeszcze bardziej. Po chwili puścił mnie
i spojrzał na mnie z iskierkami w oczach. Wiedziałem co miał zamiar teraz zrobić, ale nie zdążyłem zaprotestować. Polizał mnie po mojej nabrzmiałej męskości i lekko muskał ją wargami. Dosłownie bawił się mną. Obserwując mnie 
i moje reakcje stopniowo przechodził dalej. Włożył teraz sobie go całego do ust i zaczął ssać, patrząc wciąż na mnie. To było jeszcze bardziej krępujące. Pierwszy raz coś podobnego ktoś mi robił, a sam fakt, że akurat Aominecchi, sprawiał, iż byłem całkowicie bezsilny. Pragnąłem jego i tylko jego, całego, ale jednak nie potrafiłem się odprężyć przy nim, a wręcz przeciwnie. Wprawiał mnie on
w zakłopotanie. 
    W końcu poczułem jak przygryzł mnie tam w dole wargami, a ja doszedłem... Biały płyn wytrysnął i ściekał po mnie. 
- Hmm... Szybciej niż myślałem... - powiedział.
- Co? - oczywiście domyślałem się o co mu chodzi, ale wyrwało mi się.
- Nic dziwnego, skoro wcześniej tego nie robiłeś - wyszczerzył się. - Może przejdziemy teraz do następnego etapu? - nachylił się nade mną.
- Aominecchi... - patrzyłem na niego, czerwony jak pomidor.
- Jesteś naprawdę uroczy - mruknął i pocałował mnie czule. Zacisnąłem powieki. 
- A teraz jak chcesz to zrobić? 
- Hę? 
- Hmm... W sumie sam nie wiem, ale... 
- Pytasz się o... 
- Nom... Chyba powinieneś wiedzieć jak to się robi skoro chciałeś tego ze mną...
- Przepraszam... Ale ja nie mam pojęcia - zakryłem twarz ze wstydu. Tego było już za wiele. 
- No dobra, jakoś sobie poradzimy - powiedział i złapał za moje pośladki. Uniósł je tak, że znajdowałem się teraz w naprawdę dziwnej pozycji. 
- Naprawdę tego chcesz? - spytał się, ale nie czekał na odpowiedź. Patrzyłem jak oblizuje swoje palce zostawiąc na nich ślinę. Przyglądał mi przy tym z uwagą. Następnie uśmiechnął się i w tym samym czasie włożył mi dwa palce do środka z tyłu. Gdy wchodził coraz głębiej, czułem narastający ból. Nie byłem zdecydowanie na to gotowy.
- Ale ciasny jesteś, Kise...
- Proszę przestań wszystko komentować, to cholernie zawstydzające jest!!! - wybuchłem.
- Hmm... - wyszczerzył się. 
Powoli zacząłem się rozluźniać, ale wiedziałem, że to dopiero początek i czeka mnie znacznie więcej rozkoszy i bólu. 
- Chyba już jesteś gotów... - stwierdził. Uniósł wyżej moje biodra. Widziałem jak przytrzymuje swój członek, on chyba nie ma zamiaru mi go wsadzić tam?! Chciałem już zaprotestować, ale poczułem jak Aominecchi wchodzi we mnie. Wydałem z siebie jęk z przyjemności jak i bólu. Myśl, że znjdował się teraz we mnie była taka podniecająca. Usłyszałem jak Aominecchi rownież wydał
z siebie głuchy jęk, poczym zaczął lekko pchać. Moje ciało całe się napięło, w dodatku towarzyszył temu rownież ból w tyłku. Zatkałem sobie usta, by się uciszyć. Do oczu napłynęły mi łzy. Moje biodra zaczęły ruszać się w rytmie Aominecchiego, który z każdą chwilą przyspieszał. Czułem się niesamowicie, było mi tak dobrze, pomijając uczucie dyskomfortu. 
- Kise... - wyszeptał Aominecchi i zdjął mi dłonie z ust. Patrzyłem na niego, a on na mnie. Byłem teraz całkowicie bezbronny i oddany mu. Zbliżył swoją twarz do mojej. Coraz ciężej było mi oddychać przez usta. Nagle poczułem jego język na moim podniebieniu. Zacisnąłem oczy. Brakowało mi tchu, ale przynajmniej teraz mogłem skupić się na pocałunku Aominecchiego. Nie na długo to pomogło, ale zawsze coś. Byłem wciąż spięty, ale powoli zbliżaliśmy się do końca. Po paru minutach poczułem ciepły płyn w moim wnętrzu ociekający po ściankach. Aominecchi padł koło mnie, był całkowicie bezsilny teraz. Przykryłem nas kołdrą, a potem przytuliłem się do niego. Jego pierś unosiła się głęboko w górę i w dół. 
- Kocham cię... - szepnąłem, wtulając się w niego.
- Coś mówiłeś Kise? - spytał sennym głosem, ale nie odpowiedziałem mu udając, że zasnąłem. - Zresztą nieważne i tak wiem - powiedział. Tej nocy z łatwością zasnąłem z Aominecchim jako przytulanką. 
     Rankiem, gdy obudziłem się Aominecciego nie było. No tak... W sumie dzisiaj kolejny dzień szkoły, więc nic dziwnego. Jednak bolało mnie to, że mnie nawet nie obudził, by się pożegnać. Ale świadomość, że zrobiliśmy to i że Aominecchi zaakceptował moje uczucia sprawiała, iż byłem bardzo szczęśliwy. Nie mogłem się wręcz doczekać spotkania z nim.

3 komentarze:

  1. AAAWWWHHH :D
    Daję temu rozdziałowi 12/10 XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne, daję 10/10 na zachętę do napisania czegoś jeszcze lepszego XD i jak wszyscy czekam na cd :D

    OdpowiedzUsuń
  3. hm...szkoda że nie ma dalszych rozdziałów..
    daje naj :P

    OdpowiedzUsuń